4 listopada 2019 r.

Bez moich pracowników nie osiągnąłbym takiego sukcesu

Rozmowa ze ZBIGNIEWEM MALESKĄ, właścicielem firmy Doktorvolt z Malichowa w gminie Dobrodzień

Nazwa Doktorvolt kojarzy się z medycyną i fizyką. Do której dziedziny jej bliżej?

Jesteśmy producentem rozdzielnic budowlanych oraz przedłużaczy oraz dystrybutorem akcesoriów elektrycznych dla instalatorów i klientów końcowych planujących inwestycje. Nazwa polskiej firmy to efekt burzy mózgów, kiedy przygotowywaliśmy się do uruchomienia działalności w Polsce. Przez 10 lat mieszkaliśmy z żoną w Niemczech, z czego przez trzy ostatnie prowadziliśmy działalność gospodarczą. Magazyn ulokowaliśmy najpierw w małej piwnicy, potem większej, wreszcie – garażu i  piwnicy, w końcu wynajęliśmy magazyn. Firma w Niemczech dalej istnieje. Natomiast w październiku 2013 r. otworzyliśmy w  Polsce jednoosobową działalność ZPH Doktorvolt. Mija więc szósta rocznica jej funkcjonowania.

Jaki jest bilans po tych sześciu latach?

Obroty wzrosły na  tyle, że  musimy przejść na pełną księgowość, więc przymierzamy się do  przekształcenia działalności w  spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. W Niemczech zdobyliśmy ciekawe doświadczenia, bo  mieliśmy tam do  czynienia z  bardzo wymagającym klientem, który chce mieć produkt certyfikowany, przebadany, dobrze zapakowany. Ten sam model prowadzenia działalności wprowadziliśmy w  Polsce, gdzie klienci także chcą mieć produkt na  dobrych podzespołach, z najwyższej półki. Udało nam się z żoną zbudować w Polsce stabilną firmę, także dzięki pomocy ludzi, którzy z  nami pracują. Obecnie załoga liczy 27 osób. Bez nich nie osiągnęlibyśmy tego, co  mamy. To podstawa biznesu. Zatrudnianiem zajmuje się moja żona i jak to  kobieta – ma do  tego nosa. Co więcej, w naszym zespole przeważają kobiety, które są dokładniejsze i  bardziej sumienne niż panowie.

Na  lokalizację firmy wybraliście wioskę pod Dobrodzieniem. Czy to  dobre miejsce na prowadzenie biznesu?

Pochodzimy z  żoną z  Dobrodzienia. Działkę w Malichowie – niecały hektar – kupiliśmy od krewnych. Po sześciu latach już zaczyna brakować nam miejsca. Myślimy o rozbudowie, ale z drugiej strony nie chcemy się przeinwestować. Dziś jest dobrze, ale nie wiadomo, jak ten rynek będzie wyglądał za  rok, dwa. Pomysłów na rozwój mamy mnóstwo. Jak rano wstaję, to się sam ich boję. Oby nie zabrakło nam czasu na realizację. Sprzedaż prowadzimy przez internet, więc fizyczna lokalizacja nie ma tak dużego znaczenia. Cały czas rozwijamy sklep internetowy i pozycjonowanie firmy i produktów w  internecie. Polski rynek handlu online notuje wzrosty rok do roku i na tym korzystamy.

Najnowsze kontakty biznesowe nawiązaliście z  firmą chińską. Czy trzeba sięgać po aż tak odległych kooperantów?

Z chińską firmą współpracujemy od dwóch lat. To producent złączek, który jako jedyny może się ona pochwalić niemieckim certyfikatem, a przez to, że prężnie działamy na  rynku niemieckim, było to dla nas istotne. Chińczycy byli u nas. W listopadzie lecimy z pracownikiem do Chin. Firma jest zainteresowana wybudowaniem fabryki w Polsce. Zachęcamy ich do wyboru Opolszczyzny i Olesna.

Perły Powiatu Oleskiego 2017, Gazela Biznesu 2018, Srebrny Laur Umiejętności i  Kompetencji oraz Opolska Nagroda Jakości w  2019 roku. Które z tych tytułów są najcenniejsze?

Wszystkie są cenne. Laur był dla załogi i to chyba on jest najważniejszy, bo to nagroda dla moich wspaniałych ludzi, bez których – podkreślę jeszcze raz – nie bylibyśmy na  tym etapie, na  którym jesteśmy. Co najważniejsze, nie jest tak, że muszę nadzorować każdy dział. Pracują na bardzo wysokim poziomie sami z siebie. Mam naprawdę fajny zespół.
Rozmowa odbyła się w ramach cyklu “Rozmowy o  opolskim biznesie”, który Nowa Trybuna Opolska realizuje w partnerstwie z Toyota Szic Opole.

źródło: NTO – Nowa Trybuna Opolska